Archiwum 20 lutego 2005


lut 20 2005 .........
Komentarze: 8

nie lubie niedziel....w sumie to kto je lubi..?jutro do szkoly....ale nawet nie oto chodzi...zawsze w niedziele jestem taka zmulona....pogoda w pelni sprzyja takiemu samopoczuciu....zimno...szaro...buro..i ponuro...:(( i spaac mi sie chce... troche sie dzis wzielam za biologie....baaa nawet za fizyke tesh sie wzielam...oprocz tego przygotowalam sobie materialy zeby podszkolic sie do konkursu z historii...:D bo pewnie sporo osob niewie ze ja-Ania Meger zglosilam sie do konkursu z historii...(hehe) bedzie o toruniu wiec luz...torun taka wioska kilka zabytkow na krzyz...i wielki mi konkurs...hehe nie no zartuje..:P:P troche tam cos poczytam...w koncu przyda sie to i tak itak bo az wstyd sie przyznac ale malo co wiem o toruniu-jesli idzie o zabytki:P:P  wczoraj spedzilam mily dzion!!widzialam sie z karolka!!:D potem poszlismy do cioci/mamy adasia/na imieniny../i ogolnie spoko...tylko ze adas bardzo lubic siedziec z rodzinka....i pic sobie z nimi..a ja siedzialam i tak patrzylam...a on kieliszek za kieliszkiem.../hehe/no dobra wypil sobie troche...:P i poszlismy sie przejsc... poszlismy do marusia i madzi i bylo spoko.... pogadalismy,sluchalismy muzy oczywiscie nie wspomne w jakim stanie adam wrocil do domu..bo zapomnialam dodac ze marek w domq tesh przygotowal "cos" mocniejszego...ale bylo zabawnie!!:D tak jak wyszlismy tak wrocilismy i koniec:P:P

ostatnio troche nieciekawie w domu...tzn takie jakies awantury byly/o dziwo nie bylo to zwiazane ze mna/tym razem z michalem...przykro mi bylo jak slyszalam co on wygaduje...tak jak od kilku lat nie mozemy sie dogadac...teraz moze od roku prawie wogole nie rozmawiamy.../ale to nie tak ze tylko ze mna....ze starymi nie gada nie ma przyjaciol...no moooze jednego...ale to tak hmm...To jest porabane...tyle ile on mi sprawil przykrosci w zyciu tego nie da sie opisac jak mnie ponizal....pojezdzal... i sam podkresla ze mnie nie toleruje...i wiem ze bedzie tak ze jak bedziemy dorosli ... nie bede miala w nim oparcia...baa zebysmy my wogole utrzymywali kontakt..ale nawet juz teraz jak przechodzimy obok siebie na ulicy...to jak dwoje obcych ludzi....smutne... ale co ja moge....zawsze probowalam szukac kontaktu...plaszczylam sie przed nim...ale przeciez ile mozna...:(( nikomu nie zyczylabym takiego brata...bo to jedna wielka przykrosc... kiedy brat traktuje siostre jak........:((  no ale doobra...koncze ten temat...

dluga ta notka mi wyszla...hmm

zapowiada sie ciezki tydzien...:/ hmm...ale moze jakos dam rade...

pozdro w szczeglnosci dla

osoby w ktorej mam nadzieje zawsze bede miala oparcie...i jest dla mnie jak ten prawdziwy brat/i wiezy krwi tesh nas lacza...bo przeciez jestesmy rodzina dalsza bo dalsza ale w koncu rodzina...:P:P/buziaki dla tej osoby/oczywiscie adama/:*:*

 i POZDROWIENIA dla wszystkich ktorzy zajrza na mojego bloga:)))

aaania : :